Dlaczego nie trzeba być frikiem
Dlaczego nie trzeba być frikiem



Dlaczego nie trzeba być frikiem

Jacek Gralczyk, znany animator kultury z Forum Kraków do końca stycznia "liczy szable", czyli animatorów i animatorki kultury niezrzeszonych w organizacjach i instytucjach. Zbiórka ma zachęcić  do udziału w majowym konwencie w Starym Krzesku i tym samym poszerzyć pole oddziaływania i zasięgu tych imprez o nowe, dotychczas nieuczestniczące w nich osoby. Spotkanie nazwane jest "Konwentem Frików Kultury".

Intencje są dobre, w końcu w Mazowieckim Programie Edukacji Kulturalnej już piąty rok właśnie do takich osób kierujemy nasze działania. Afiliacje i autodefinicje się zmieniają, a pozostaje usytuowanie etyczne, styl życia, twórczość i aktywność społeczna. Kiedy jednak słyszymy określenia "ludzie pozytywnie zakręceni", "friki kultury", "szaleńcy" czujemy pewien zgrzyt. Dlaczego?

  1. Nie marginalizujmy się.
    Freak oznacza "dziwny", a więc żyjący inaczej, odrębny, osobny. Animacja kultury po 1989 roku miała być praktyką wzmacniającą procesy demokratyzacji w Polsce po 45 latach PRL. Miała więc wspierać zmiany społeczne, łączyć różne "plemiona", budować mosty między ludźmi, ale również budować sprawczość i podmiotowość obywateli. Sytuowanie jej na marginesie potwierdza jedynie jej kryzysową pozycję w kapitalizmie i umacnia przekonanie, że w zestawieniu z kulturą konsumpcji pozostaje postawą utopijną. Animatorzy i animatorki związane z MPEK podkreślały wielokrotnie potrzebę dialogowania z władzami. To bardzo ważne i bardzo trudne, wielokrotnie odczułyśmy brak narzędzi do organizowania tego typu wsparcia. Nie jest to jednak niemożliwe, a warto zacząć od własnej widoczności i poczucia wartości.

  2. Nie egzotyzujmy się.
    Choć wszyscy znamy anegdotę o "świrowiercach", to jednak orientalizacja jest narzędziem dyskryminacji. Im bardziej odmieńczy wizerunek animatorów kreślimy, tym bardziej oddalamy się od egalitarnego i dostępnego wymiaru tej pracy. Im bardziej umacniamy w nas samych przekonanie o swojej odrębności, tym bardziej zamykamy się na dialog, a zamiast tworzyć szerokie sieci relacji, budujemy samoograniczające się grupy wzajemnej adoracji. Pozostańmy krytyczni wobec zastanej rzeczywistości, lecz bądźmy dostępni.

  3. Skończmy z karnawałem. 
    Frik to postać graniczna, pozostająca na marginesie kultury dominującej. Kwestionująca ją, drwiąca z niej, jednak nie mająca na nią większego wpływu. Jak w karnawałowym odwróceniu, jest wentylem bezpieczeństwa jedynie umacniającym i potwierdzającym zasadność dyskursów dominujących. Subwersja, przechwytywanie, odwrócenie - to wszystko narzędzia zmiany kulturowej. Jednak nie istnieją one bez minimum władzy po stronie opozycji, a tej nie zdobędzie się w pojedynkę. Jeśli chcemy wprowadzać zmianę, musimy maszerować przez instytucje, albo zakładać własne komitety.

  4. Skończmy z siłowymi metaforami.
    "Liczenie szabel", "konwent", "kongres", to nazwy odwołujące się do metaforyki militarnej, zakonnej, politycznej. Sytuuje nas to albo w opozycji do władzy, w sytuacji zamknięcia, albo sugeruje pełne konsekwencji społecznych obrady. Spuśćmy z tonu. Gromadzimy się po to, by się spotkać. Może najlepszym słowem byłby tu po prostu "zlot", odwołujący się do tradycji animacji oraz do wolnościowego i pozainstytucjonalnego charakteru tego spotkania.

  5. Pożytki z bycia "frikiem"?
    Jeśli "frik" to próba odzyskania słowa w celu przejęcia kontroli, zmiany kontekstu i zneutralizowania jego negatywnego brzmienia (reapropriacji), należy zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście funkcjonuje ono w stosunku do animatorów w pogardliwym charakterze? Animacja budowała swoją tożsamość w odniesieniu do antysystemowych tradycji kontrkultury i w opozycji do upowszechniających kulturę PRL-u KO-wców. Etos kontrkultury zakładał alternatywny styl życia i względną wspólnotowość, jednak trudno dziś przypisać animatorom rolę dyżurnych dziwaków IV RP. Za to, co pokazują ostatnie głośne sprawy w teatrach, tożsamość frika może być usprawiedliwieniem dla przekraczania granic społecznych i naruszania granic innych osób.

 

Jeśli chcemy zmiany, bądźmy zmianą. Jeśli chcemy dialogować z władzą i mieć wpływ na procesy demokratyzacji - dbajmy o swoją wartość, wagę naszej pracy i budzący zaufanie wizerunek. Jeśli zależy nam na animacji - debatujmy, polemizujemy i nie bójmy się dyskusji. To ona jest w końcu polem kształtowania się naszej tożsamości.

Nie bójmy się nie być pozytywnie zakręceni. Możemy być animatorami zatroskanymi, polemicznymi, krytycznymi, wkurzonymi. Nie musimy być frikami. 

Oczywiście zapraszamy na wiosenny “zlot”! Dobrze być razem. Zapisy tutaj.


dr Maja Dobiasz-Krysiak 
Ekspertka ds. merytorycznych MPEK-u

 

Dołącz do programu!