A- A A+
vimeo facebook
Podcast
15 // 12 // 2021
Podcast "Instytucja blisko ziemi" Iwona Dolecka

SOUNDCLOUD - Iwona Mirosław-Dolecka - NAGRANIE >>

[Lektor]: Rozmawiamy o kulturze, edukacji, animacji i rozwoju społeczności. Gazeta, radio, telewizja. Podcast Mazowieckiego Instytutu Kultury.

Dzień dobry! Ja się nazywam Agata Roman i prowadzę podcast „Gazeta, radio, telewizja”, Mazowieckiego Instytutu Kultury. Dzisiaj naszym gościem jest Iwona Mirosław-Dolecka, laureatka konkursu Innowacyjny Manager Kultury.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Dzień dobry! Witam Państwa. Iwona Mirosław-Dolecka z tej strony.

[Agata Roman]: Witam. Jesteś kierownikiem filii Bielańskiego Ośrodka Kultury od kilku lat. Twoja przygoda z kulturą zaczęła się dużo wcześniej. Twoje doświadczenia są znacznie bogatsze niż to. Natomiast nagroda została przyznana za wprowadzenie tego ośrodka na zupełnie inny poziom funkcjonowania. Moje pierwsze pytanie – jeszcze zanim zapytam o Ciebie, bo myślę, że to jest dla mnie i dla naszych najbardziej ciekawe. Po pierwsze – jak do tego doszło, że zostałaś kierownikiem tej filii, a po drugie – jak przebiegła ta przygoda?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Kierownikiem filii zostałam w 2017 roku. Dokładnie drugiego listopada, więc wczoraj minęło 5 lat mojej pracy w tym miejscu, na Estrady 112. Został ogłoszony konkurs na kierownika filii Bielańskiego Ośrodka Kultury. Ja wówczas pracowałam w Domu Kultury Kadr i zgłosiłam się na ten konkurs. Wygrałam i objęłam stanowisko kierowniczki. Moja droga zawodowa i w ogóle to, co mnie najbardziej ukształtowało, to jest teatr. Ja jestem z wykształcenia aktorką-lalkarką. Ukończyłam Białostocką filię Akademii Teatralnej w Warszawie.

[Agata Roman]: Czyli znaną białostocką uczelnię.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Znaną białostocką uczelnię. Swoje pierwsze kroki zawodowe stawiałam w Teatrze Wierszalin, gdzie praca w dużej mierze oparta była o pracę zespołową. I ta kolektywność gdzieś myślę, miała na mnie bardzo głęboki wpływ. Potem miałam krótką przygodę z Teatrem Lalka w Warszawie, a do dzisiaj gram gościnnie również w Teatrze Guliwer, w jednym z przedstawień „Koziołek Matołek”. Myślę, że ta wielowątkowość mojej drogi zawodowej – ja prowadziłam też organizację pozarządową, prowadziłam swój własny teatr, Teatr Plac Zabaw. W pewnym momencie poczułam, że teatr to dla mnie za mało. Zobaczyłam, że instytucja kultury, jaką jest Dzielnicowy Dom Kultury, jest wielowątkowa. Ma wiele płaszczyzn w sobie. I rozpoczęłam w 2014 roku pracę w Domu Kultury Kadr. Potem, jak już powiedziałam, w 2017 roku rozpoczęłam pracę w Bielańskim Ośrodku Kultury.

[Agata Roman]: To, co w ogóle wydaje się niesamowite – bo trochę wiem na temat tej filii i tego ośrodka, który prowadzisz od kilku lat – i też wiem, w jaki sposób to miejsce się zmieniło pod Twoją ciepłą, opiekuńczą i konkretną dłonią. To, co jakoś dla nas, jako dla Mazowieckiego Instytutu Kultury, regionalnej instytucji jest bardzo istotne, to jest niezwykłość z tego miejsca. W ogóle jako instytucji kultury, która jest instytucją warszawską, a jednocześnie wygląda, działa w społeczności lokalnej, która bardzo przypomina środowiska lokalne z terenu Mazowsza. Małomiasteczkowe, wiejskie. Taka jest mniej więcej też ta społeczność lokalna. Mimo że ta filia domu kultury jest usytuowana na obrzeżach Warszawy, w wyjątkowym miejscu też blisko zieleni, blisko Kampinoskiego Parku Narodowego, więc ta bliskość i natury, i bliskość miasta, a jednocześnie jednak bardzo duża peryferyjność i – tak sobie wyobrażam – jednak szczególność tej wspólnoty i tej społeczności lokalnej, która nie jest wspólnotą dzielnicową, ale też znacznie mniejszą. Możesz powiedzieć coś na ten temat?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Przede wszystkim bardzo się cieszę, że z taką czułością mówisz o tym miejscu. Bardzo mnie to cieszy. Takie też było moje podejście do tego miejsca. Ja z ogromną wrażliwością, uważnością i czułością oraz – myślę – wielką pokorą, podeszłam do tego miejsca. Myślę, że jego położenie jest fascynujące i fantastyczne. Z jednej strony jest to Kampinoski Park Narodowy. Z jego zasobów bardzo dużo czerpiemy i jest to dla nas bardzo duża inspiracja. Zresztą dla mnie również, jako lidera, bardzo duża inspiracja do programowania oferty, do programowania wydarzeń i spotkań. Różnego typu aktywności, które mogą się dziać na otwartej przestrzeni. Z drugiej strony ta peryferyjność i właśnie ta dalekość mojej instytucji była dla mnie ogromnym wyzwaniem. Dwukrotnie przeprowadzone badania przez Fundację Obserwatorium, bardzo silnie wskazywały, że ta instytucja po prostu jest daleko. Jest słabo skomunikowana, znajduje się na peryferiach miasta. Jest w odległej części Bielan. Ja postanowiłam przekuć to zagrożenie i to wyzwanie w sukces. Dlatego postanowiłam stworzyć instytucję bliską drugiemu człowiekowi. Dlatego zaczęłam inwestować w różnego rodzaju wydarzenia, które wspierają dobrostan drugiego człowieka. Zaczęłam skupiać się nie na ilości, ale na jakości i na realnym oddziaływaniu danych wydarzeń na drugiego człowieka. Zaczęły mnie bardzo cieszyć sytuacje, kiedy mogłam obserwować budowanie się wspólnoty wokół różnych idei. Nie tylko idei związanych z dbałością o ekosystem, ale również idei związanych ze zdrowiem psychicznym drugiego człowieka, z uważnością o środowisko, ze zwyczajnym, wspólnym robieniem różnych rzeczy, w takiej bezpiecznej atmosferze. Moja instytucja jest bardzo mała. Jest bardzo kameralna. Ma tylko 300 metrów kwadratowych i dzięki temu, że my jako pracownicy instytucji kultury, znamy swoją publiczność, jesteśmy blisko niej, zawsze wychodzimy do osób, które do nas wchodzą, zawsze każdego jesteśmy w stanie przywitać i powiedzieć „dzień dobry”.

[Agata Roman]: To brzmi fantastycznie.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Tak. Czujemy, że nasza publiczność jest po prostu zaopiekowana. Zresztą takie głosy też słyszymy, że jest to ogromnym walorem, że człowiek się nie gubi. Czasami jak ktoś do nas przychodzi pierwszy raz, pyta się nas czy możemy mu wskazać drogę na zajęcia – to zawsze mówimy, że ta droga jest bardzo prosta, bo można pójść tylko w prawo i w lewo. Na prawo jest jedna sala, na lewo jest druga sala, ale to naprawdę buduje poczucie takiej — z jednej strony bliskości z publicznością, a z drugiej strony ja jako lider, mogę odczuwać, że moja instytucja jest realnie potrzebna i że mam wpływ na drugiego człowieka. Na zmianę jego nawyków, zachowań, kreowania, budowania jakichś nowych wartości w drugim człowieku.

[Agata Roman]: A jakie to wartości? Co przyświecało Tobie, jak projektowałaś tę instytucję od nowa?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Bardzo się to zmieniało. Ja, kiedy przyszłam w 2017 roku do pracy – oczywiście miałam naprawdę milion pomysłów, wizje – naprawdę wydawało mi się, że teraz to ja już będę super działać. Natomiast w zderzeniu jakby właśnie z zagrożeniami tej instytucji, stwierdziłam, że ta moja wizja nie przystaje do realiów, że muszę coś puścić. Puścić pewne swoje pomysły i z uważnością przyjrzeć się temu, co zastałam. Dlatego też zdecydowałam się na badania potencjału kulturowego i w ogóle potencjału lokalnej społeczności. Te badania pozwoliły mi przyjrzeć się rekomendacjom i przyjrzeć się wynikom. Przyjrzeć się raportowi i całej diagnozie tych badań. Ja mam takie szczęście, że rok po objęciu tej instytucji, otrzymałam grant z Narodowego Centrum Kultury, z programu Dom Kultury+ Inicjatywy Lokalne. Jest to niezwykły program, który pozwolił mi i moim pracownikom, zmienić perspektywę spojrzenia na to, jaką my instytucją powinniśmy być. To zaangażowanie się lokalnej społeczności, ta próba włączania ludzi w programowanie – była dla mnie naprawdę przełomowa. Myślę, że też pokazała lokalnej społeczności, że chcemy budować instytucję otwartą i dialogującą. I naprawdę reagującą na realne potrzeby mieszkańców i mieszkanek Warszawy i dzielnicy Bielany.

[Agata Roman]: Brzmi to absolutnie świetnie, ale moje pytanie jeszcze jest takie – jaka ta instytucja była, zanim do niej przyszłaś?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Co jest bardzo ważne, co chciałabym podkreślić – ta instytucja powstała oddolnie. Była miejscem spotkań, była miejscem, które działało w oparciu o – moim zdaniem – pewne schematy i pewne przyzwyczajenia. Była to instytucja, która w pierwszym moim odruchu mnie zafascynowała swoim ogrodem. Mamy 200 metrów kwadratowych ogrodu, który z roku na rok odzyskujemy. Zagospodarowujemy kawałek trawki, żeby zasadzić tam jakieś warzywa, czy zasadzić krzewy owocowe. To była instytucja, która naprawdę pozwalała na działanie. Mało działało tam sekcji. Takich stałych zajęć, które mogłyby zmienić lokalną społeczność, ale też było bardzo dużo zawiązanych grup nieformalnych. Działał bardzo dobrze – i działa do tej pory – Klub Seniora „Uśmiech”. Weszłam w tę instytucję z bardzo dużą otwartością. Z bardzo dużym zapałem, ale też z bardzo dużą czułością. Starałam się działać powoli. Co było dla mnie trudne, bo generalnie jestem dosyć szybką osobą i lubię szybkie zmiany, lubię, jak coś się dzieje. Lubię jakiś taki ruch w materii. Natomiast ta instytucja naprawdę nauczyła mnie cierpliwości. Nauczyła mnie pokory i nauczyła mnie odpuszczania pewnych rzeczy, co też było dla mnie trudne, ale dzisiaj wiem, że to jest jedna z moich cech, z których jestem po prostu dumna.

[Agata Roman]: Czyli tak to brzmi, jakbyś razem z tą instytucją dorastała do tego, w jaki sposób ona w tej chwili wygląda. To znaczy, że i Ty i ona, jesteście jakoś ze sobą w symbiozie.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Tak. Bardzo czuję tę instytucję i bardzo cieszą mnie nowi uczestnicy. Bardzo cieszy mnie ktoś, kto przyjeżdża z odległej dzielnicy Warszawy i pyta mnie na przykład, co ma zrobić, żeby taka instytucja działała gdzieś, w jakiejś dzielnicy. To jest bardzo miłe i to jest bardzo dla mnie budujące, ale chcę też powiedzieć o tym, że naprawdę ta instytucja ma unikatowe położenie. Z jednej strony to oddalenie od miasta powoduje, że naprawdę jest to przestrzeń, w której człowiek może się wyciszyć, w której człowiek może poczuć się blisko z drugim człowiekiem. To jest instytucja, która naprawdę jest blisko przyrody. Też muszę to powiedzieć
– w naszym ogrodzie też mamy pasiekę. Od trzech lat działa pasieka miejsca, którą opiekuje się pracownia Pszczelarium. I też obserwacja rodzin pszczelich i obserwacja w ogóle struktury społecznej ula i rodziny pszczelej, jest też dla mnie fascynująca. Dlatego, że ta zadaniowość i ta kolektywność pszczół, jest dla mnie też inspiracją do działań.

[Agata Roman]: Tak jak opowiadasz o tym, to z jednej strony wyczuwam takie bardzo duże nakierowanie na wartości, na obecność, na drugą osobę i na proces. Z drugiej strony jesteś jakąś taką bardzo konkretną osobą, która rzeczywiście te zmiany wprowadza, bo mnie się zdaje, że to może być pułapką. To znaczy, że można widzieć różne wspaniałe rzeczy i potencjał, i mieć mnóstwo ideałów i marzeń, ale po drugiej stronie istnieje jeszcze ten proces wdrażania tych zmian. Mam takie wrażenie, że jedno i drugie jest tutaj obecne. Nie wiem, czy zgodzisz się z tym, czy to nie jest przypadkiem jedna z recept sukcesu?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Ja nie chcę wystawiać recept. Nie czuję się na siłach, ale mogę powiedzieć, jak to jest w moim przypadku. Jak ja to odbieram. Ja nieustannie jestem w procesie szkoleń, nauczania, zdobywania doświadczeń z różnych dziedzin. Myślę, że taka uważność na nieustanne doszkalanie się i szukanie nowych wyzwań w kontekście zdobywania wiedzy, utrzymuje mnie w takim ciągłym stanie napięcia, że ja im bardziej gdzieś zdobywam doświadczenie również jako lider, zdaję sobie sprawę, jak jeszcze wiele muszę się nauczyć. To też mnie bardzo inspiruje do tego, żeby dalej zgłębiać różne obszary. Natomiast jeśli chodzi o taką moją ścieżkę, to myślę, że ja staram się być po prostu jakaś spójna wewnętrznie. To znaczy, staram się być uczciwa i staram się być naturalna. Naprawdę to, co robię, wypływa naprawdę z mojego głębokiego zainteresowania kondycją człowieka w wielkiej aglomeracji. To już powiedziałam, że też ta instytucja i ta praca nauczyła mnie bardzo dużej pokory. Mam sprecyzowaną wizję, ale też nauczyłam się tę wizję komunikować, bo oczywiście to jest wielka pułapka, kiedy lider ma wizję, ma pomysły, wie jak działać – ale nie potrafi tej wizji zakomunikować swojemu zespołowi. Też się tego uczę. I też wydaje mi się, że to jest też bardzo ważne, ale z drugiej strony też wydaje mi się, że niezwykle ważnym obszarem jest umiejętność słuchania. Słuchania zarówno swoich pracowników, jak i publiczności. Oraz próba wsłuchania się w tak zwaną niepubliczność, czyli w osoby, które do nas nie przychodzą i próba zwrócenia uwagi, dlaczego tak się dzieje. Myślę też, że ważną cechą dobrego lidera jest optymizm. I takie – nazwałabym to – radosne podchodzenie do szukania nowych rozwiązań, reagowanie na wyzwania – i co się z tym wiąże – również pewna elastyczność. Też staram się tego uczyć. Nie jest to łatwe, ale wiem, że to jest bardzo ważna cecha i bardzo przydatna zarówno w kierowaniu zespołem, jak i w zarządzaniu projektem.

[Agata Roman]: A skąd czerpiesz inspiracje?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Moja droga inspiracji, mój taki box inspiracji jest, myślę, bardzo wielowątkowy i bardzo wielopłaszczyznowy. Ja zawsze staram się podchodzić do wielu rzeczy, które rozpoczynam – projektów, zadań, które przed sobą stawiam – tak jak do procesu powstawania przedstawienia. Czyli mamy egzemplarz reżyserski, mamy reżysera, który ma jakąś wizję. Mamy też energię zespołu, aktorów. Mamy scenografa, mamy kostiumologa, mamy ludzi z ekipy, która to nagłaśnia i oświetla. Myślę, że proces powstawania takiego dzieła jest połączeniem wielu energii. Wielu spotkań, wielu spojrzeń na tę samą sprawę. Wydaje mi się, że to jest fascynujące, że ten proces powstawania przedstawienia, rozpoczyna się naprawdę w jakiejś sali, gdzie każdy ma egzemplarz, każdy ma kartkę dramatu, czy sztuki. I rozpoczyna się taki twórczy proces ożywania tej materii i ożywiania tych różnych spojrzeń na dany temat. Innym tematem, który bardzo mnie inspiruje – to nawet nie jest temat – to jest bardziej obszar. Bardzo mnie inspiruje japońska filozofia shontsu, czyli czerpania mocy z przyrody. W latach osiemdziesiątych XX wieku, w Japonii wprowadzono to jako sposób na stres pracowników wielkich korporacji. Praktykowałam shontsu i zachęcałam również moją publiczność do tej praktyki. Ona jest o tyle ciekawa, że nie wymaga żadnych nakładów. Jest totalnie dla każdego. Można sobie po prostu pójść do lasu, wyciszyć się, odstresować. Mieć kontakt z przyrodą. I też wówczas wsłuchiwać się jakby w swoje potrzeby. W to, co się dzieje z Twoim organizmem. Co do Ciebie przyjdzie? Co Cię gdzieś zawoła. I w ogóle takie teorie związane z mindfullness'em, z pewną uważnością, z pewnymi zależnościami między ciałem a duszą człowieka, czy umysłem człowieka. To jest też bardzo inspirujące. Oczywiście inspirują mnie również teorie zarządzania, teorie projektowania metodą wartości, czy metodą designthinking. Tak naprawdę myślę, że największa inspiracja płynie po prostu z przyrody. Tak jak już powiedziałam – z życia pszczół, z działania kolektywnego oraz z takiego spojrzenia holistycznego na witalność człowieka. Zaopiekowanie się samym sobą.

[Agata Roman]: Iwona, jak byś miała objąć zupełnie inną instytucję – powiedzmy, że może się to kiedyś jeszcze zdarzyć, że być może ta instytucja będzie na Mazowszu. Działa średnio, ludzie są zniechęceni. Społeczność rzadko odwiedza tę instytucję. Od czego byś wtedy zaczęła? Wchodzisz w nowe drzwi. Widzisz zupełnie nową starą instytucję, która jakoś działała. Ma już jakieś przetarte ścieżki za sobą. Co byś tam zrobiła? Czemu byś się przyjrzała? Czego byś szukała, żeby ją zrozumieć i żeby móc ją wspierać?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Myślę, że pierwszym krokiem, który na pewno bym zrobiła to badania. Przeprowadziłabym badanie, dlaczego ta instytucja jest – tak jak powiedziałaś – średnia? Dlaczego ludzie nie są zmotywowani? Dlaczego nie ma tam publiczności takiej, jaka powinna być. Myślę, że badania są bardzo cennym narzędzie, które wspiera lidera w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji. Ja myślę, że bez rekomendacji, bez diagnozy – nie zrobiłabym żadnego kroku, bo po prostu nie wiedziałabym, dlaczego tak się dzieje. Drugim moim myślę punktem w jakiejś strategii tego początkowego działania, byłoby zadanie sobie pytania – jakim ja chcę być miejscem pracy. Myślę, że myślenie w ogóle o instytucji jako o dobrym miejscu pracy, jako o życzliwym miejscu pracy, która realnie wspiera pracowników, gdzie pracownik wie, jaką ma ścieżkę kariery, wie, dlaczego tu jest, od czego on jest. Co może zrobić? Wie, że ma wolność. Uważam, że wolność jest bardzo dużą wartością w każdej pracy, a w pracy w instytucji kultury szczególnie. Myślę, że opracowałabym sobie taką strategię działania: co zrobić? Jak ja jako lider, mogę sprawić, że ta instytucja będzie właśnie taka, że ludzie poczują się zmotywowani, że będą chcieli działać, że będą czuli się potrzebni, bo to jest bardzo ważne, żeby pracownik, który tworzy – bo wydaje mi się, że my jako animatorzy kultury, jesteśmy twórcami. Tworzymy pewne obrazy, rzeźby społeczne. Myślę, że to jest bardzo ważny obszar. Myślę, że połączenie tych dwóch rekomendacji, opracowanie sobie jakiejś początkowej strategii działania – rekomendacje wynikające z badań, oraz próba sprawienia, porozmawiania z zespołem. Zapytania ich czego im brakuje. Też próba odkrycia potencjału drugiego człowieka, ponieważ instytucje tworzą ludzie. Ludzie są podstawą wszystkich działań, które się dzieją. To, jaka jest instytucja, to jest wynik przede wszystkim mądrego, dobrego, uważnego, czułego lidera, ale również ludzi, którzy po prostu mają dobrze zakomunikowaną wizję tego lidera. Podążają za nim. Jest im po prostu po drodze, mówiąc wprost.

[Agata Roman]: A jaka jest rola tej społeczności? Wysnuwam pomiędzy wierszami, z tego, co mówisz, że ta społeczność, która odwiedza instytucje kultury – jest nie tylko gościem, ale jednocześnie jakoś ją współtworzy, że w tych badaniach i w Twojej otwartości, nie tylko szukasz porozumienia i relacji ze swoimi pracownikami, ale też ze społecznością i z ludźmi, którzy mieszkają nieopodal i odwiedzają tę instytucję. Zgadza się?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Tak. Jak najbardziej się zgadza. Myślę, że lokalna społeczność jest dla mnie priorytetowa. Myślę, że pochylenie się w ogóle nad takimi lokalnymi zasobami – takimi, jakie się ma. Każda instytucja ma różne. I próba odkrywania tego potencjału, jest też kluczem do zbudowania wizerunku instytucji otwartej i zapraszającej drugiego człowieka. Dla mnie, dla mojej instytucji – przełomowym projektem i przełomowym działaniem, procesem – był projekt Archiwum Wólki, gdzie zapytaliśmy mieszkańców, czy chcą się podzielić swoimi wspomnieniami? Czy chcą pokazać nam swoje rodzinne albumy zdjęć? Czy chcą nam powiedzieć o swoich przodkach? O tym, co pamiętają. To było dla mnie niezwykłe odkrycie. Dlatego, że okazało się, że zasoby, które mamy i potencjał, który mają mieszkańcy w swoich domach, historie, które ich zbudowały, historie tego miejsca – są tak fascynujące, że udało nam się stworzyć pierwszą w historii książkę. Osiedle Wólka Węglowa jest miejscem, gdzie od 300 lat, nieprzerwanie mieszkają te same rodziny. Dlatego było to dla mnie fascynujące odkrywanie pierwszych rodów rodzin, które sprowadziły się 300 lat temu do tej części Warszawy. To był dla mnie niezwykły projekt, który trwał 3 lata. Obok tego projektu, którego finałem była książka, powstał również szereg działań lokalnych. Jednym z nich były projekty, które kończyły się grą terenową, zaprojektowaną przez lokalną społeczność. Zaproponowaliśmy lokalnym liderom, aktywistom już w tej chwili, żeby byli dla nas ekspertami, żeby opowiedzieli nam o tym osiedlu i, żeby sami zaprojektowali dla innych mieszkańców Warszawy grę terenową o ich osiedlu. To jest dla mnie niezwykłe, ponieważ w trakcie tego procesu, stworzyła się czternastoosobowa grupa — mogę ich nazwać wolontariuszami, ale to są też fascynujący lokalni liderzy, którzy nie tylko odkryli przede mną, jako osobą, która tą instytucją zarządza, ale również przed innymi mieszkańcami osiedla, innymi mieszkańcami Warszawy – niezwykłe smaki, niezwykłe legendy tego osiedla. To jest dla mnie o tyle ważne, że już ci animatorzy, wolontariusze, liderzy – domagają się sami kolejnej edycji, kolejnego procesu. To nie był łatwy proces, bo my tworzyliśmy taką grę, stworzyliśmy dwie gry terenowe. Play Wólka i Hasta la vista Wólka. To był proces. Proces tworzenia jednej gry trwał około trzech miesięcy. I to były po prostu realne spotkania, które były spotkaniami angażującymi tę lokalną społeczność w projektowaniu. Oni musieli być ekspertami. Opowiadać, tworzyć, projektować kostiumy, projektować trasę. Przebierać się, odgrywać rolę. Fantastyczni są mieszkańcy osiedla Wólka Węglowa.

[Agata Roman]: To wygląda na to, że poza swoimi talentami i zaangażowaniem, miałaś też dużo szczęścia do tej społeczności.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Myślę, że też szczęście, ale też nie mogę nie powiedzieć o tym, że oczywiście ja nie działam sama. Działam też z fantastycznymi ekspertami. Działam z ludźmi, którzy też inspirują mnie do poruszania różnych tematów. Mam szczęście do spotykania na swojej drodze równie zaangażowanych pasjonatów. Z różnych dziedzin. Zarówno sztuki, jak i spraw społecznych. Myślę, że to jest moim szczęściem, że ci ludzie pojawiają się na mojej drodze. Potrafimy razem porozmawiać i po prostu powstaje z tego sprawa.

[Agata Roman]: To co dzieje się obecnie u Was?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Obecnie jakoś mocniej reagujemy na zagrożenia związane ze zdrowiem psychicznym i wzmocnieniem dobrostanu drugiego człowieka. Ja bardzo dużo o tym mówię dlatego, że bardzo dużo osób, które do nas przychodzi, nam komunikuje to – że mają spadek formy, że trochę im się nie chce, że potrzebują właśnie pobycia w naturze. Pobycia w małej grupie, spotkania się. Zaczęliśmy bardzo dużo inwestować w wydarzenia i w spotkania, które odbywają się na świeżym powietrzu. W otulinie Kampinoskiego Parku Narodowego. Bardzo dużo działamy w przestrzeni Kampinoskiego Parku Narodowego. Są to zarówno spacery właśnie wzmacniające dobrostan, czyli również shontsu, czyli kąpiele leśne, ale również spacery historyczne. Sąsiadujemy z cmentarzem północnym. Organizujemy również spacery historyczne po cmentarzu północnym. Odwiedzamy groby znanych artystów, aktorów. To są również działania surwiwalowe. Jeden z naszych lokalnych aktywistów, Łukasz Tulej, posiada bazę surwiwalową, w której dosyć często organizujemy różnego rodzaju spotkania. Zarówno te dla dorosłych, jak i dla rodzin. Spotkania, które uczą ludzi hartu ducha, jak przetrwać, ale też są przyjemnym sposobem na spędzenie czasu w lesie. To jest tak blisko Warszawy. To jest Warszawa, a jednak jest to las, jest to park narodowy. Zauważyłam bardzo dużą potrzebę ludzi do wspólnego robienia czegoś. Wspólnego wykonywania, np. ceramika jest takim działaniem, gdzie ten kontakt człowieka z gliną, z tą pierwotną materią jest terapeutyczny. Bardzo dużo ludzi nam o tym mówi. Widzę bardzo dużą potrzebę, a że mamy pracownię ceramiczną, która działa już od wielu lat – dlatego uruchamiamy kolejne grupy. Przyjmujemy kolejnych fascynatów ceramiki.

[Agata Roman]: To jest też bardzo ciekawe, co mówisz, bo z moich obserwacji wynika, że rzeczywiście jest jakiś rodzaj powrotu do takich analogowych, realnych doświadczeń. Że te wszystkie wydarzenia, działania, które są działaniami online, które się przenoszą w taką chmurę trochę bardziej abstrakcyjną – te działania, które są bardziej intelektualne, powoli jakby stają się passe. Że jest jakaś chęć i pragnienie powrotu do zmysłowych doświadczeń, do kontaktu z materią, do kontaktu ludzi ze sobą nawzajem. Do budowania wspólnoty, do szukania tego, co jest między nami wspólne, różne i układania się z tym jakoś. Myślisz, że kultura i narzędzia, które ona daje, może w tym pomagać?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Tak. Ja uważam, że działania kulturalne mają i mogą mieć znaczący wpływ na świadome i uważne życie. I też obserwuję zmianę sposobu uczestnictwa w wydarzeniach. To jest dokładnie to, o czym Ty mówisz – że jest taki powrót do pierwotnych działań. Ludzie po prostu chcą spacerować, chcą razem z nami jeździć na rowerze. Chcą razem z nami kopać ziemię w ogródku. Chcą zwyczajnie pobyć, posiedzieć, porozmawiać. Chcą przyjrzeć się, jak można zmienić swoje nawyki żywieniowe. Jak można zredukować ilość spożywanego mięsa na rzecz zwiększenia spożywania roślin. Intryguje ich też, fascynuje ich na przykład prymitywne rzemiosło, prymitywna kuchnia leśna.

[Agata Roman]: Prymitywna, czyli jaka?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Prymitywna kuchnia leśna – czyli po prostu poszukiwanie roślin jadalnych w lesie i przyrządzanie z nich na przykład pożywnych kotlecików z chwastów, zup, sałatek, które są niezwykle pożywne. Czy na przykład poszukiwanie rośliny – mydelnicy na przykład, którą można sobie umyć dłonie. Mnie to bardzo cieszy. Dlatego, że to zaczyna przyciągać do mojej instytucji coraz więcej osób, ale to też dla mnie jest niezwykła inspiracja, w jakim kierunku moja instytucja ma się dalej rozwijać. Staramy się reagować na te zmiany i staramy się bardzo często rozmawiać z ludźmi, z naszą publicznością. Staramy się wypytywać czego im potrzeba, co jeszcze możemy zrobić? Te pytania, które im zadajemy i to, że jesteśmy blisko nich – ośmielają naszą publiczność, która sama do nas przychodzi i komunikuje swoje potrzeby. Komunikuje jaką ideę powinniśmy poruszyć. Wokół jakiej idei powinniśmy się skoncentrować, skupić i zorganizować spotkanie.

[Agata Roman]: Czyli to jest ta elastyczność, o której mówiłaś też.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: To jest elastyczność, ale też to jest ta bliskość, o której ja też mówię, bo cieszę się bardzo z tego, że mogę być tak blisko drugiego człowieka i mogę uczestniczyć w wielu wydarzeniach i też obserwować jak publiczność uczestniczy, jak publiczność reaguje, co publiczność w pewnym momencie nudzi, a co ich bardzo interesuje? Jakie działania chcą podejmować? W jakim kierunku zmierzają? Też widzę, że jest powrót do takiego rodzinnego spędzania czasu. Widzę, że publiczność oczekuje i potrzebuje spotkań familijnych.

[Agata Roman]: Wyłowiłam z tego kilka takich kluczowych elementów, które są obecne w Twojej instytucji. Po pierwsze, myślenie związane z przyrodą, z naturą, z ekologią, z dbaniem o klimat – bo gdzieś się pojawiła ta kuchnia mięsna, kuchnia wegetariańska, jako jeden z nurtów. Drugie, to wspieranie dobrostanu mieszkańców. To znaczy dbanie o to, żeby im żyło się lepiej i bardziej wspólnotowo. Z trzeciej strony ten aspekt społeczny. Właśnie budowanie wspólnoty. Szukanie dialogu pomiędzy i mieszkańcami, ale też pomiędzy instytucją i mieszkańcami. I wewnątrz instytucji, że tak jak o tym opowiadasz, to się robi takie bardziej poziome. Mniej feudalne, mniej jest to organizacja, a bardziej to jest część tej społeczności, która ma te funkcje. Coś jeszcze?

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Myślę, że bardzo dużo wyłowiłaś. Ja chciałabym też jeszcze dodać, że bardzo zależy mi na tym, aby móc inspirować ludzi do zmiany. To jest też dla mnie bardzo ważny obszar i też obserwuję, że każda grupa mojej publiczności, potrzebuje inspiracji do zmiany. Poszukuje zadowolenia i, że to już gdzieś zostało powiedziane, ale że my – ja, jako lider – staram się patrzeć na kulturę jako na takie narzędzie do uzdrawiania duszy, umysłu i ciała. Bardzo ważne jest dla mnie spojrzenie na budowanie kompetencji przyszłości. Myślę, że one nie są związane z wiedzą zdobytą dzisiaj, ale z pewną wrażliwością. Również z poczuciem własnej wartości. Z taką umiejętnością i zdolnością krytycznego myślenia. Otwartością na innych, na otoczenie. Problemy, kryzysy oraz umiejętność zapobiegania im, czyli współpracy.

[Agata Roman]: I być może to, co mnie przyszło do głowy na podstawie naszej rozmowy, to też zyskanie jakichś bardzo konkretnych umiejętności. Co innego jest brać w czymś udział, a co innego naprawdę nauczyć się robić coś konkretnego, co może stać się częścią mojego życia.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Tak. Myślę, że to jest właśnie ta inspiracja do zmiany. Myślę, że nauczenie i jakby zdobycie wiedzy w danym obszarze, może zainspirować ludzi do zmiany nawyków.

[Agata Roman]: Czyli uczestnictwo w kulturze nie musi być tylko obserwowaniem, oglądaniem, byciem widzem kultury, ale współtworzeniem kultury jednocześnie. W takim najszerszym sensie.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Ja generalnie jako lider, w tej chwili skupiłam się właśnie na tym aktywnym uczestnictwie w kulturze. Zauważyłam, że angażowanie ludzi również do tworzenia, angażowanie publiczności do wspólnego działania, próba wspólnego wykonywania jakiejś materii, nawet wspólnych rozmów na dany temat – po pierwsze sprawiają, że te osoby czują się ważne. Czują się zaopiekowane. Czują, że ich potrzeby są dostrzeżone, ale z drugiej strony takie wykonanie sobie nawet ceramicznego talerza przy wspólnych rozmowach, zwykłym śmianiu się w bezpiecznej atmosferze, wymienianiu poglądami – jest siłą mojej instytucji. Dlatego, że ja obserwuję, jak te wydarzenia przebiegają. To, że ta grupa jest kameralna, powoduje, że ludzie nie czują się anonimowi. Sala jest mała, więc mam blisko obok siebie drugą osobę. Jeżeli ta osoba się do mnie odezwie, to ja jej również odpowiem. Z tego tworzy się jakaś taka wspólna rozmowa. Ci uczestnicy stają się powoli grupą. Tworzą się między nimi jakieś relacje. Tworzy się między nimi jakaś energia i oni już wychodząc, chcą tam wrócić, bo chcą tego ponownie doświadczyć i to jest dla mnie piękne.

[Agata Roman]: Tak. Ja mam też takie skojarzenie, jak Ciebie słucham. Mówi się o tym, że rośliny, do których się mówi i które się dobrze traktuje, piękniej rosną. I, że wszystkie te talerze w pracowni ceramicznej zyskują zupełnie nowy wymiar i walor. Że ta atmosfera, która tam jest i to doświadczenie i przeżycie, które każda z osób, która w tym bierze udział – jest nawet nie
wartością dodaną, jest kluczową wartością, która jest z tego spotkania.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Tak. Zgadzam się z Tobą i myślę też, że w dobie fakenewsów i instagramowych filtrów, taką największą wartością, jaka może wypływać w ogóle z kultury, to jest naturalność. To jest autentyczność. To jest wiarygodność. My taką instytucję tworzymy. Niczego nie oszukujemy. Wydaje nam się, że to jest dobra droga, dobry kierunek. To też nie dotyczy samej instytucji, ale to też dotyczy osób, które je tworzą i liderów, którzy kreują daną instytucję.

[Agata Roman]: To jest bardzo inspirujące. Mam nadzieję, że dla Państwa również było inspirujące. Moim gościem była Iwona Mirosław-Dolecka. Kierownik filii Bielańskiego Ośrodka Kultury.

[Iwona Mirosław-Dolecka]: Dziękuję i życzę Państwu dużo sukcesów.

[Lektor]: „Gazeta, radio, telewizja”. Podcast Mazowieckiego Instytutu Kultury.

  • Brak komentarzy