A- A A+
vimeo facebook
Podcast
17 // 12 // 2021
Podcast "Instytucja Blisko ziemi" Aneta Majak

 

SOUNDCLOUD << Aneta Majak >> link do nagrania

[Lektor]:
Rozmawiamy o kulturze, edukacji, animacji i rozwoju społeczności. Gazeta, Radio, Telewizja — podcast Mazowieckiego Instytutu Kultury.

[Agata Roman]:
Dzień dobry Państwu. Ja się nazywam Agata Roman. Ze mną w studiu jest Aneta Majak, dyrektorka Milanowskiego Centrum Kultury, animatorka kultury, managerka kultury. Dzisiaj będziemy rozmawiać o niezwykłej instytucji, którą masz pod swoimi skrzydłami.

[Aneta Majak]: Witam bardzo serdecznie. To prawda. Jest to niezwykła instytucja. Instytucja, która nie ma murów i nie ma dachu, ale jest. Jest i buduje relacje, i składa się po prostu z ludzi.

[Agata Roman]: No właśnie. Czyli dwie ważne rzeczy. Po pierwsze – nie macie siedziby od 2015 roku. To bardzo duża zmiana. Takie naprawdę prawdziwe tąpnięcie dla instytucji. Co się stało?

[Aneta Majak]: Jest to na pewno ciągła zmiana, bo jesteśmy cały czas w tej zmianie. Nie tylko wynika ona z braku infrastruktury, ale też generalnie tego, co się dzieje teraz. Dla kultury to jest trudne, ale to jest też niesamowite wyzwanie. Przed tym wyzwaniem rzeczywiście stanęliśmy te 6 lat temu, kiedy zamknięto nam po prostu dotychczasową siedzibę ze względu na dach, który wymaga remontu do tej pory. I stanęliśmy przed takim zadaniem, żeby wyjść z domem kultury do ludzi, skoro oni, ci goście i odbiorcy nie mogą przyjść do nas. Tak zaczął się proces budowania oferty otwartej na relacje, skupionej na relacjach, na bliskości z ludźmi, na tym, żebyśmy byli wśród nich.

[Agata Roman]: To gdzie stacjonujecie w tej chwili jako instytucja?

[Aneta Majak]: W Milanówku mamy niewielkie biuro, gdzie żyjemy sobie na wspólnej przestrzeni w 10 osób, bo tyle stanowi zespół, do którego należy. Super zespół – mogę powiedzieć, bo to nie jest zwykły zespół. Mamy również niewielką 80-metrową pracownię, którą wynajęliśmy. Stworzyliśmy tam „Kurnik, wylęgarnię kultury”. Tam odbywa się cały proces edukacji kulturalnej i integracyjnej dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Natomiast wszystkie inne działania, które robimy, robimy w rozproszeniu. Tak naprawdę wykorzystujemy każdy kawałek placu, każdy kawałek ziemi milanowskiej do tego, żeby łączyć i integrować mieszkańców.

[Agata Roman]: To od czego się zaczyna takie działanie w sytuacji takiego kryzysu instytucji? W takim sensie, że rzeczywiście taka podstawa infrastrukturalna zniknęła i teraz, na czym się ma opierać działanie instytucji kultury i od czego w ogóle zaczęliście?

[Aneta Majak]: Na początku to był taki trochę szok, że – no jak my teraz będziemy pracować? Ale zaczęłam od tego, żeby przygotować do tego zespół i przekonać ich do tego, że się da, że właściwie to jest taka szansa na zbudowanie niesamowitej więzi z odbiorcami. Żebyśmy się po prostu poznali z tymi odbiorcami, żeby instytucja kultury kojarzyła się z nami – konkretnie z Anetą, Michałem, Edytą, Emilką i resztą – a nie z adresem. Oczywiście znajdujemy się pod tym samym adresem w naszej niewielkiej galerii, która kiedyś miała taką nazwę, ale zależało mi na tym, żeby i mieszkańcy i zespół zrozumieli, że dom kultury to nie musi być miejsce, tylko to są działania, to jest współpraca. To są niesamowite relacje. I musieliśmy w to uwierzyć. Zbadać to i zauważyć, że rzeczywiście tak jest.

[Agata Roman]: I wygląda na to, że to Ty byłaś tą pierwszą osobą, która w to uwierzyła.

[Aneta Majak]: Ja bardzo w to wierzyłam i nawet widziałam szansę w takim pełnym zbudowaniu domu kultury, zanim pojawi się siedziba. Zależało mi na tym, żebyśmy – jak już kiedyś, w perspektywie lat, pojawi się ta jedna, druga, trzecia, czwarta ściana i dach, to włożymy do tego miejsca fantastyczny program, który powstał na podstawie współpracy, partycypacji, który jest oparty na głębokich relacjach, zaufaniu. I wtedy będziemy mogli ruszać. Myślę, że jest dużo prościej potem prowadzić taką instytucję, kiedy już wiemy co mamy. Wtedy nie będzie tam hulało powietrze.

[Agata Roman]: Tak w ogóle mówi się, że łatwiej jest na głęboką wodę, bo potem wszystkie trudności już właściwie nie są żadnymi trudnościami, są tylko tematami, z którymi się człowiek mierzy i zazwyczaj daje sobie z nimi radę, nie?

[Aneta Majak]: To prawda. Jestem ogromnie wdzięczna zespołowi i mieszkańcom, że zaufali moim pomysłom, że nie poddawaliśmy się. Wiadome jest to, że to jest cięższa praca. My musimy za każdym razem przygotować wydarzenie od podstaw. W miejscu, które nie jest dostosowane do prowadzenia działalności kulturalnej, nagle powstaje scena, nagle powstaje przestrzeń warsztatowa. I to się dzieje, więc od tego pierwszego gwoździa, aż po powitanie gości, to jest nasza wspólna praca, naszego zespołu. Naprawdę doceniam to zaangażowanie. I bez nich, bez tych wizji, bez tej kreatywności – to na pewno by się nie zadziało, a ta kreatywność jest niesamowicie potrzebna w takim budowaniu i oswajaniu miejsc niedostosowanych do prowadzenia działalności. Robiliśmy już chyba wszędzie wydarzenia kulturalne. Nawet na kładce nad torami.

[Agata Roman]: To tak brzmi, jakby potencjalnie dom kultury mógł być absolutnie wszędzie. Tam, gdzie go nie ma, to tak naprawdę może być – wystarczy, że są ludzie, którzy go robią.

[Aneta Majak]: Tak. I właśnie nasze doświadczenie może zainspirować inne domy kultury, żeby nie być zamkniętym w czterech ścianach, żeby właśnie wychodzić do mieszkańców po te relacje, żeby oswajać z nimi przestrzenie wspólne, żeby partycypować w różnych przedsięwzięciach oddolnych. Myślę sobie, że nie ma rzeczy i miejsc nie do zaadaptowania pod działalność kulturalną, edukacyjną. Wtedy tworzą się takie przestrzenie do podejmowania bardzo różnych tematów, bo myślę sobie, że teraz stoimy przed takim momentem, kiedy domy kultury mogą zacząć podejmować różne tematy. Może nie polityczne, bo to jest bardzo ważne, byśmy byli apolityczni, ale tematy dla naszej ziemi, tematy związane z klimatem, tematy związane z prawami człowieka, z rozwojem dzieci. To wszystko to są tematy, które należy podejmować właśnie na tej płaszczyźnie w domach kultury, którą tworzymy z odbiorcami.

[Agata Roman]: A opowiesz trochę o tym miejscu, o Milanówku?

[Aneta Majak]: To jest niesamowite miejsce. Ja myślę, że każdy, kto przyjeżdża, chociaż na chwilę to widzi ten potencjał i to piękno tego miasta. To jest miasto ogród. Kiedyś było letniskiem, więc ma niesamowitą historię opartą na człowieku, ale przede wszystkim ma niesamowite dziedzictwo kulturowe. Historię związaną z drugą wojną światową i z Powstaniem Warszawskim. Mimo że jesteśmy młodym miastem, to ten bagaż doświadczeń i bagaż przepięknych historii jest bardzo duży. Dlatego mieszkańcy mają na czym opierać swoje działania. I też mają okazję chwalić się tym dorobkiem kulturowym miasta na zewnątrz. Uważam, że właśnie domy kultury czy animatorzy kultury, czy działacze społeczni – mogą wychodzić poza granice miasta, z dumą prezentując historię i dziedzictwo, by wszyscy inni się o tym dowiedzieli. I właśnie tak też to robimy. Centrum Kultury w Milanówku stara się nie tylko uświadamiać mieszkańców o niesamowitym miejscu, w jakim mieszkają, ale też chwalić to miasto na zewnątrz.

[Agata Roman]: Właśnie słyszymy, jak bardzo jesteś związana z tym miejscem. Czy Ty również mieszkasz w Milanówku?

[Aneta Majak]: Tak. Jestem mieszkanką od urodzenia. Kiedyś na ulicy Kaprys był szpital i tam się urodziłam, więc mój pierwszy oddech wykonałam właśnie w Milanówku. Myślę, że zostanę tam do końca. Taki mam plan. Tam założyłam rodzinę. Moja historia jest niesamowita – uważam – bo oprócz tego, że urodziłam się w Milanówku, to uwaga – chodziłam na zajęcia artystyczne do Centrum Kultury, w którym teraz pracuję i zarządzam nim. Mogę od każdej strony, z każdej perspektywy opowiedzieć o tym miejscu. Co więcej, gdy byłam na studiach, odbywałam praktyki w tym miejscu. Potem byłam animatorem kultury. Potem pełniłam obowiązki dyrektora, aż w końcu powierzono mi to stanowisko dyrektora, z czego jestem niesamowicie dumna.

[Agata Roman]: A opowiesz trochę o swoim zespole?

[Aneta Majak]: Tak. Bardzo chętnie, bo to są niezwykli ludzie i uwielbiam ich talenty, ich osobowości i kreatywność. Wszyscy jesteśmy bardzo różni. Jesteśmy też na różnych etapach rozwoju zawodowego. Jesteśmy też w różnym stopniu zaangażowani w dane tematy, ale każdy ma swoją działkę do pielęgnowania i każdy jest liderem swojego projektu. Bardzo zależy mi na tym, żeby o nich dbać. Ponieważ jesteśmy podzieleni na sport i kulturę, to zespół sportu to głównie ci, którzy uwielbiają oglądać różnego rodzaju rozgrywki sportowe. Kultura to miszmasz osobowości, ale myślę, że bardzo otwarte głowy i wielka kreatywność. Stawiam bardzo na multidyscyplinarność, żeby każdy z nich był trochę z innej bajki, miał różne kompetencje, przez co uzupełniamy się. I tak właśnie jest głównie w dziale kulturalnym, że pracuje tam Edyta, która jest artystą-plastykiem, Michał, który jest przewodnikiem miejskim, a przy okazji jest moim zastępcą. Jest Krzysztof, który oprócz administracji, jest złotą rączką. To dzięki niemu stawiamy tę scenę wszędzie, gdzie się da. Jest Emilia, która doskonale odnajduje się w pracy z małymi dziećmi. Prowadzi zajęcia gordonowskie i śpiewa, tańczy, a przy okazji świetnie odnajduje się w projektach kulturalnych. Jest Ada, jest Agnieszka, które dopiero zaczynają z nami przygodę, bo niedawno do nas dołączyły, ale bardzo mnie inspirują i myślę, że inspirują się też od nas, bo są dużo młodsze od nas, więc zaczynają swoją drogę z kulturą, a widzę ich otwartość i chęć realizacji naszych planów.

[Agata Roman]: A powiedz mi, tak naprawdę, jak realizować działania kulturalne i z czym musieliście się zmierzyć po stracie siedziby? Stracie takiego kluczowego przywileju, który wydaje się dla domu kultury zupełnie oczywisty, że się te zasoby posiada. Z czym musieliście się zmierzyć, jak zaczęliście realizować swoje działania na zewnątrz instytucji i w innych instytucjach, w innych miejscach, w przestrzeni publicznej? Co było dla Was najtrudniejsze?

[Aneta Majak]: Na początku motywacja, że się da. Czy na pewno się da? Instytucje
kultury mają ograniczone budżety. To nie są duże pieniądze. Dlatego jak możemy teraz działać, skoro w portfelu czy na koncie – niewiele, a trzeba dać znać, że jesteśmy, że to nie zamknęła się instytucja, tylko po prostu straciliśmy budynek. Kolejną rzeczą jest to, żeby przekonać innych do tego, żeby chcieli nam pomóc, żeby zrozumieli, że naprawdę my potrzebujemy troszeczkę skorzystać z ich infrastruktury, że czasem będziemy u nich gościć, żeby nas przyjęli z otwartymi ramionami i po prostu zaczęli z nami współpracować tak bardzo, na takich czystych warunkach. [Agata Roman]: Czystych to znaczy jakich?

[Aneta Majak]: Takich, żeby nie traktowano nas trochę jak takiego intruza. Że po prostu chcemy być razem z nimi i tworzyć coś razem z nimi. Oczywiście dla mnie partnerstwo to nie jest sponsoring, czy wzajemne dofinansowywanie się. Dla mnie jest to po prostu partnerstwo. Współdziałanie. I chciałam właśnie zbudować taką sieć partnerów, na których będę mogła liczyć w każdej sytuacji – kiedy będzie padał deszcz, kiedy nie będziemy mogli tego zrobić w plenerze, kiedy będzie zimno. Kiedy dzieci będą chciały w większych grupach odbywać tę edukację kulturalną i nie zmieszczą się w Kurniku. Trochę bałam się takiego sięgania po nieswoje, ale to się udało. Okazało się, że szkoły to instytucje pozarządowe. Kluby, kawiarnie, restauracje przyjęły nas naprawdę z wielką sympatią.

[Agata Roman]: A wiesz, jak to się udało?

[Aneta Majak]: Po prostu tam są super ludzie. Ja myślę, że jeżeli było widać, że my chcemy od siebie dać dużo, to ten ktoś też nam chciał dać dużo. Myślę, że to wzajemna wymiana dobra. Po prostu.

[Agata Roman]: Czyli nie chcieliście tylko brać, ale też dawać.

[Aneta Majak]: Jak najbardziej. Tutaj właśnie to, co powiedziałam o tym partnerstwie, że to nie jest taka sucha współpraca. Tylko zawsze robimy to razem. Zawsze nasz projekt jest projektem tego kogoś, u kogo to robimy.

[Agata Roman]: Te wszystkie zmiany, które zaszły w Milanowskim Centrum Kultury są dla mnie osobiście, ale myślę, że też dla wielu innych osób olbrzymią inspiracją do tego, żeby zupełnie inaczej zacząć myśleć o instytucji kultury. To znaczy nie jako o miejscu. Nie jako o instytucji, ale o relacjach jako o zasobach wewnętrznych. O wspólnych doświadczeniach. O tym, co jest takie nienamacalne zupełnie. I, że tak naprawdę kulturę można robić nie tylko za określone środki finansowe, nie tylko dzięki infrastrukturze i nie tylko dzięki zasobom i etatom, które się ma w instytucji, ale też potrzebne są do tego zupełnie inne kompetencje, inne zasoby. I, że instytucja kultury może być nie instytucją. To znaczy być instytucją i nie być instytucją jednocześnie.

[Aneta Majak]: Po prostu być zespołem. Zespołem ludzi, którzy współpracują, którzy są otwarci. Którzy posiadają mnóstwo talentów. Myślę, że warto jest spojrzeć na swój zespół, nie przez pryzmat zadań, które są do wykonania, tylko przez pryzmat ich możliwości, talentów, pasji, kreatywności. Tego, w czym się odnajdują. W czym lubią pracować, bo każdy ma tę bieżączkę do wykonania, ale ona wcale nie jest taka istotna wbrew pozorom. Najważniejsze jest to, żeby ten animator kultury czuł się dobrze w swoim zadaniu, bo przez to promieniuje i za nim przychodzą ludzie. Po prostu. Do niego aż lgną osoby z zewnątrz, ale nie mówię tylko o odbiorcach, ale też o ludziach, którzy chcą współpracować z nami dzięki temu, którzy przychodzą sami ze swoimi projektami. My mamy takie małe biuro i bardzo często słyszymy pukanie do drzwi i tak nie wiadomo czy to wejść, bo to jest jednak biuro, a nie Centrum Kultury. Czy mogę wejść do tego biura? I zawsze tak nieśmiało do nas mieszkańcy wchodzą, ale jak już wchodzą, to mówią: „Ojej, jak macie tutaj fajnie. Naprawdę macie tu miło i przyjemnie. No to mam taki pomysł na zrobienie na przykład tego, tego i tego”. I zawsze staram się, żeby ta osoba miała okazję do zrealizowania tego pomysłu.

[Agata Roman]: Czyli myślisz, że gdyby Twoi pracownicy musieli wykonywać w takich warunkach, które są jednak trudne i są wyzwaniem – takie zadania, których nie lubią, albo które trochę zostały im narzucone z zewnątrz, nie korespondują z ich wewnętrznym poczuciem – to, to mogłoby się nie udać?

[Aneta Majak]: Myślę, że na pewno by się nie udało. Dlatego, że każdy z nich ma zupełnie inne spojrzenie na swój projekt. To jest mnóstwo perspektyw i mnóstwo wizji. Tak naprawdę osoby, które są akurat w naszym zespole – inspirują się na każdym kroku. Czasami to jest niebezpieczne dla takiej kreatywnej głowy, bo wystarczy zobaczyć jakiś napis na murze i już mamy pomysł na projekt. Ja nie mogę powstrzymywać ich przed tym, żeby w ten sposób pracowali i zabierać im możliwość realizacji swoich pomysłów opartych na takich szybkich inspiracjach. A teraz nas wszystko inspiruje – od człowieka po kwiatek, który urośnie na trawie. Uważam, że korzystajmy z zasobów, które mają w sobie ludzie i szanujmy te zasoby. Żeby nie przekroczyć ich możliwości, ale też dać im możliwość się rozwijać.

[Agata Roman]: Już kilka razy tu pojawiło się takie znane wszystkim osobom pracującym w kulturze pojęcie – kreatywność. Że jest dużo kreatywności i wygląda na to, że tej kreatywności jest więcej, jeśli okoliczności zaczynają jej sprzyjać. To znaczy, że te walory pracy w instytucji, która jest statyczna, która ma budynek, która ma zasoby, która ma struktury, która jest bardzo komfortową jednak bazą do pracy – znika, to wtedy musimy te instytucje, te niewidzialne mury stworzyć ze swoich własnych, wewnętrznych zasobów.

[Aneta Majak]: Tak. I ta kreatywność to jest właśnie innowacyjność wtedy. Dlatego, że musimy stworzyć miejsce, do którego będą chcieli przychodzić ludzie, a właściwie przestrzeń. I jak to zrobić? Czego użyć? Jakich narzędzi? Jakich pomysłów? Bardzo doceniam to, że ta wyobraźnia moich współpracowników jest nieograniczona. Na tym przykładzie tworzymy też projekty, które wędrują do domów mieszkańców. To są gry, są to pakiety na nudę, są to różnego rodzaju publikacje, które stanowią taki łącznik między nami. Bardzo lubię, kiedy możemy coś dać mieszkańcowi, który zabierze to do domu i np. ze swoją rodziną spędzi czas nad pomysłem jednego z naszych pracowników. Na przykład nad grą, która jest bardzo silnie związana z historią miasta, albo po prostu z symbolami naszego miasta, czy z przyrodą, która nas otacza. Ta kreatywność to nie tylko sposób na zorganizowanie jednodniowego wydarzenia. Ta kreatywność to jest też sposób na długie relacje z mieszkańcami i połączenie nas ze sobą, poprzez nawet jakiś przedmiot. Poprzez jakiś efekt końcowy projektu. Żeby pamiętali o nas również, będąc w domu, bo nie możemy się spotkać w jakiejś nazwanej długodystansowej przestrzeni, więc czasem jesteśmy też w domach mieszkańców.

[Agata Roman]: Niezwykle podoba mi się to, o czym opowiadasz. To jest bardzo porywające widzieć instytucje kultury jako ten taki energetyczny zasób zespołu. To znaczy, że w zasadzie to obejmujecie sobą i swoją kreatywnością całe miasto i, że to miasto staje się całe domem kultury i takim procesem budowania wspólnych relacji, budowania sztuki, budowania różnych wydarzeń artystycznych, ale też takich wspierających społeczność lokalną i są zupełnie niezwykłe. Jakoś bardzo porywające.

[Aneta Majak]: To bardzo miłe. Dziękujemy. Ja sobie nie wyobrażam, żeby mieszkaniec nie wiedział, kto jest pracownikiem domu kultury albo jak ma na imię, albo jak wygląda. Nie wyobrażam sobie tego, żeby nie było nas widać. Skoro nie można do nas przyjść, to musimy się pokazywać i zaprzyjaźniać się. To jest niezwykle ważne, ale też dodam tutaj, że ta struktura organizacyjna Centrum Kultury jest bardzo elastyczna. Oczywiście ja jestem dyrektorem, Michał jest zastępcą. Jest kierownik, jest drugi kierownik, ale to nie znaczy, że my nie tworzymy kultury i nie jesteśmy razem z mieszkańcami. Ja jestem autorką wielu projektów, które sama realizuję. Michał także. Michał oprowadza mieszkańców po mieście, gości z zewnątrz. Organizuje wycieczki. Ja prowadzę warsztaty, nawet manualne dla dzieci. Często bywa tak, że chowamy swoje komputery, żeby dzieci mogły skorzystać z naszego stołu, bo na przykład pada deszcz i przed Centrum Kultury nie można się spotkać. To wszystko jest bardzo osadzone w takich relacjach, nawet powiedziałabym przyjacielsko-rodzinnych.

[Agata Roman]: A czy jest coś dla Was – co tak czujesz, że jest niemożliwe, bo jest nadal trudne?

[Aneta Majak]: Na pewno coś jest, ale po prostu nie sięgam po rzeczy, po które nie muszę sięgać. Nawet nie myślę o tym, że jest jakaś bariera. Nie boję się wyzwań. Jestem bardzo otwarta na zmiany. My ciągle pracujemy w zmianie. Pandemia nam to pokazała, że Centrum Kultury też musi być bardzo elastyczne i zgodnie z bezpieczeństwem, dla wszystkich organizować wydarzenia. Nie wiem, trudno jest mi powiedzieć. Jeżeli spotkam na swojej drodze coś, czego nie będę mogła zrobić, to po prostu tego nie zrobię.

[Agata Roman]: A jest jakiś projekt, który jakoś szczególnie jest bliski Twojemu sercu?

[Aneta Majak]: Wiele jest takich projektów, ale chyba najbardziej te, w których możemy pokazać nasze dziedzictwo miasta na zewnątrz. Ja jestem dumna z tych projektów, z którymi wyszliśmy ponadlokalnie i jesteśmy doceniani na zewnątrz. Nawet globalnie można powiedzieć. I takich wyzwań się nie boimy. Mimo to, że jesteśmy małym domem kultury, to naprawdę bardzo dużo instytucji chce z nami współpracować i gdzieś tam to nasze pukanie do okien nawet już teraz – nie tylko do drzwi – sprawia, że jesteśmy przyjmowani. Tutaj mówię o wirtualnym muzeum Jana Szczepkowskiego, które powstało w zeszłym roku. To jest projekt, na który czekaliśmy trzy lata, bo trzy lata próbowaliśmy zdobyć dofinansowanie. Udało się. Ministerstwo Kultury wsparło nasz pomysł i stworzyliśmy wirtualne muzeum, czyli ekspozycje rzeźb Jana Szczepkowskiego, który żył i tworzył w Milanówku. W sposób taki, że każdy teraz może zobaczyć modele 3D obiektów, które do tej pory leżały
w piwnicy. Mam ochotę jeszcze na kilka takich projektów, żeby wygrzebać właśnie z piwnic milanowskich, różne pamiątki, różne wartościowe przedmioty i udostępnić je ogólnoświatowo – bo Internet to ogólnoświatowo. Tak mi się narodził ten pomysł wirtualnego muzeum i razem z ludźmi niesamowicie kreatywnymi i bardzo młodymi, bo to dopiero studenci – stworzyliśmy to muzeum. Na kanwie tego pomysłu powstają kolejne. Jesteśmy teraz też partnerem Google Arts & Culture w projekcie Chopin Forever, bo w Milanówku przechowywana była urna serce Chopina przez rok. Trochę ponad rok. I tak sobie wymyśliłam: „No nie. Google robi projekt o Chopinie. Jak może nie być tam Milanówka?”. I udało się. Odpowiedzieli na moje zaproszenie do współpracy. Przyjęli nas do grona znakomitych instytucji i tam mały Milanówek jest. Naszą wirtualną wystawę w tej aplikacji można również zobaczyć.

[Agata Roman]: A jest w planach siedziba?

[Aneta Majak]: Tak. I to jest siedziba, której program stworzyliśmy my jako zespół domu kultury. Dostaliśmy od burmistrza miasta zielone światło na napisanie projektu. Ponieważ gmina starała się o dofinansowanie ze środków norweskich na remont, na rewitalizację Willi Waleria. To jest właśnie willa, gdzie żył i tworzył Jan Szczepkowski. Tam jest zachowana jego pracownia rzeźbiarska. Przepiękne miejsce. Uwielbiam to miejsce. Kiedyś się śmiałam, że jak wygram jakąś wielką kasę, to kupię tę willę, bo po prostu uwielbiam to miejsce. I teraz uwaga, może marzenie się spełnić i ta willa może być domem kultury. Dlatego, że otrzymaliśmy jako gmina dofinansowanie ze środków norweskich na remont. Remont to jest oczywiście działanie władz miasta i ich bardzo ciężka praca. Natomiast gdy już będzie wyremontowany budynek, to wtedy wchodzimy my jako dom kultury z naszym autorskim programem działań dla tego miejsca. I mam nadzieję, że w 2024 roku już będę mogła Państwa zaprosić na jakieś bardzo fajne spotkanie we wnętrzach tej willi. Co mnie cieszy? Cieszy mnie bardzo, że nie jest to wcale skok na głęboką wodę. Czyli z braku przestrzeni wchodzimy w niewielką przestrzeń. Myślę, że to jest bardzo fajne podzielenie tego na małe kroki. Willa oczywiście jest duża, ale nie będzie tam sali widowiskowej, ogromnych przestrzeni warsztatowych, ale będzie klimat. I niesamowita atmosfera i duch miejsca. Artystyczny duch miejsca, bo tam działy się naprawdę niesamowite rzeczy.

[Agata Roman]: To jest jakoś niesamowite naprawdę, że te marzenia się spełniają, że Twoje osobiste marzenia się spełniają, że jesteś w jakiejś niezwykłej symbiozie z tym domem kultury od urodzenia właściwie. I z tym miejscem, w którym mieszkasz, więc to jest swoją drogą przepiękna historia.

[Aneta Majak]: Przepiękna, ale muszę przyznać, że czasami mam tak, że myślę, że kocham to miejsce tak samo, jak go nienawidzę. Emocje czasami bywają bardzo skrajne. Z różnymi tematami to się wiąże. I z politycznymi i z taką niemocą. Są wzloty i upadki. To nie jest tak, że jest ciągle kolorowo. Jesteśmy tylko ludźmi.

[Agata Roman]: To bardzo dobrze, że o tym mówisz – że to nie jest tylko taki rajski obrazek, że wystarczy kreatywność i wiara, i właściwie wszystko już potem płynie gładko i jest wspaniale. Tylko że jednak się cały czas i Ty i Twój zespół jakoś mierzycie z różnymi barierami, trudnościami, które są dla Was frustrujące.

[Aneta Majak]: Tak jest, ale po prostu stawiamy czoła tym sytuacjom, bo to jest i dla naszego dobra i dla naszego komfortu, ale przede wszystkim dla mieszkańców, żeby było to miejsce porozumienia. Było to miejsce takie łączące. Bez względu na poglądy, bez względu na środowiska, z jakich pochodzę. Te podziały w ogóle nie są dla nas straszne. Natomiast liczymy się z nimi i czasami jako animatorzy kultury musimy coś wymyślić, żeby rozwiązać problemy.

[Agata Roman]: To jest Wasze główne zadanie.

[Aneta Majak]: To prawda.

[Agata Roman]: Aneta, bardzo Ci dziękuję za dzisiejszą rozmowę i za inspirację.

[Aneta Majak]: Dziękuję bardzo. Było mi bardzo miło opowiedzieć o moim miejscu, o naszym miejscu.

[Agata Roman]: I życzymy jako ekipa Mazowieckiego Instytutu Kultury dalszych sukcesów.

[Aneta Majak]: Dziękuję i zapraszam do Milanówka.

[Agata Roman]: Bardzo chętnie. To był podcast Gazeta Radio Telewizja. Moim gościem była Aneta Majak. Dyrektorka Milanowskiego Centrum Kultury, a ja się nazywam Agata Roman.

[Lektor]: Gazeta Radio Telewizja. Podcast Mazowieckiego Instytutu Kultury.

  • Brak komentarzy